sobota, 20 stycznia 2018

Sobota 20.01.2018

Jest sobota rano. Okazjonalnie udało mi się wstać. Nagle, przez myśl przechodzi mi pewien pomysł. A gdyby tak przykleić sobie kartkę papieru z numerem "640" i pobiegać w parku do którego i tak musze pojechać autobusem? Toż to genialny pomysł! Zabrałem swoją ulubioną czerwoną czapkę sprawiedliwości i ruszyłem w drogę. Jak się okazało, w tym dniu była organizowana zbiórka charytatywna na chorą na raka dziewczynkę, już chciałem wracać kiedy dowiedziałem się że sprzedają kartki z numerkiem "640". Świetnie, pomyślałem, kupiłem kartkę wraz z pinezkami i ruszyłem biegać. Po dłuższym czasie biegania okazało się że obok mnie również biegają ludzie z numerkami. Najprawdopodobniej zauważyli że to fajne więc zaczeli odemnie ściągać. (I tak każdy wie że byłem pierwszy) Po ukończeniu biegania zostało mi troche pieniędzy więc wyrzuciłem je do pojemnika z jakimiś napisami. Powróciłem do domu autobusem i poszedłem jeść suszoną wołowinę, którą tak bardzo uwielbiam. (MCENNEDY Beef Jerky Classic) :P

Biegnę sobie :)

piątek, 19 stycznia 2018

Piątek 19.01.2018

Piątek jest moim ulubionym dniem tygodnia. Akurat ten również minął mi jak z płatka. Na polskim przerabialiśmy Świętoszka. Bardzo lubie tę lekturę więc byłem wtedy bardzo aktywny na lekcji. Po lekcjach wróciłem do domu ale nie na długo. Miałem zamiar wybrać się do kina na nowy film "Kononowicz VS Mexicano 2: Nowe Kroniki na ulicy Szkolnej". Kiedy dotarłem do kina moją uwagę przykuły dwie wycięte z kartonu postacie przedstawiające niezadowolone banany. Uznałem że są w dechę więc poprosiłem kumpla o zrobienie sobie z nimi zdjęcia. Po sesji zdjęciowej ruszyłem na seans. Film był super. Efekty specjalne poniszczonej twarzy pana Majora oraz jego blizny wojenne sprawiały wrażenie prawdziwych, co jescze bardziej potęgowało doznania filmowe. Natomiast Kononowicz jak to Kononowicz, tylko by żarł i narzekał. Niestety w porównaniu z prequelem ten film wypada słabo. Na tle filmów tego roku zaś, wypada znakomicie. Po kinie przyszedł czas na powrót oraz spanie. :)

Od lewej: Wściekły Jalapeno, Kacper Górec, Don Corleone

czwartek, 18 stycznia 2018

Czwartek 18.01.2018

Dzisiejszy dzień trochę się wyróżniał. Dostałem kilka dobrych ocen, a na śniadanie miałem jajko z bekonem. Mój ulubiony Amerykański przysmak. Po sniadaniu przyszedl czas na szkole. Na lekcji mieutk uczylismy się o mikroprocesorach i magistralach. Bardzo podobało mi się na tej lekji, z racji ze jest najciekawiej prowadzona. Na przerwie kupiłem sobie chrupki o smaku czosnku z automatu. Bardzo mi one smakowały. Po zajęciach byliśmy oglądać mecz koszykówki oraz rozstawialiśmy stoły do tenisa stołowego. Był to luźny dzień ale minął mi bardzo przyjemnie. Po szkole wróciłem do domu i oglądałem serial Czarne Lustro który średnio mi się podoba. Na kolacje zjadłem zapiekankę i poszedłem spać :)


Układ Mikroprocesorowy

środa, 17 stycznia 2018

Środa 17.01.2018

Wstałem dziś lewą nogą. Na szczęście poranna kawusia postawiła mnie na nogi. W szkole, na przerwach niewiele się działo więc przez większość czasu rozmawiałem z kolegami. Bardzo podobały mi się dzisiejsze zajęcia z matematyki. Pani przedstawiła nam kilka wspaniałych wzorów wykorzystywania funkcji kwadratowej do liczenia okręgu wpisanego w układ współrzędnych. Po lekcjach, wybrałem się z kumplem do restauracji McDonalds, w której zjadłem przepyszną kanapkę Drwala. Nabrałem energii na resztę dnia i poszliśmy do sklepu muzycznego w którym zakupiliśmy pas do gitary. Było późno więc wrócilismy do swoich domów. Na wieczór zjadłem tosty z masłem i ziołami i poszedłem spać :)

To my razem z naszym jedzonkiem! :)

niedziela, 26 listopada 2017

Moje Szalone Wakacje

             Pamiętam to jak dziś! Pakowałem się z bratem na wyjazd w góry, gdy nagle do domu zawitał nasz wujek Eugeniusz Krab. Był on szefem swojej restauracji nad morzem. Od razu się ucieszyłem, ponieważ co roku wyjeżdżamy w góry, a bardzo chciałem zobaczyć nasze piękne, Polskie morze! Zbiegłem po schodach w mig i podbiegłem do wujka aby się przywitać. Wujek czekał na mnie z podejrzliwym uśmiechem.

- Wujku! Zabierzesz mnie ze sobą do swojej restauracji? - zapytałem.
- Ja właśnie w tej sprawie, kanciasto-porty. - zaczął. - Postanowiliśmy z twoimi rodzicami, że zabiorę Cię do nas nad morze. Dowiesz się co to praca i poznasz wartość pieniądza. W końcu masz już 14 lat!

Z wrażenia zacząłem podskakiwać. Wszystko zapowiadało się tak dobrze! Plaża, morze, i restauracja mojego wujka "Pod Tłustym Krabem". Dałoby się rzec, iż nic nie mogło zepsuć tegorocznych wakacji.

             Jak się później okazało, wujek dał mi nie lada zadanie. Nie pracowałem na stanowisku jakiegoś tam "ulotkarza", czy "kasjera-sprzedawcę" lecz prawowitego kucharza! Wujek przekazał mi sekretny przepis na największy specjał restauracji Kraboburgera. Co zabawne, musiałem złożyć wieczystą przysięgę, dotrzymania tajemnicy. Wujek bardzo był przejęty na punkcie dobytku. Rzadko odwiedza kuchnie. Ba! Rzadko wychodzi ze swojego biura. Tak jest zajęty liczeniem pieniędzy! Uznałem z początku, że po prostu taki jest, i zabrałem się za wykonywanie moich obowiązków.

             Pierwszy tydzień zleciał jak z płatka, wszyscy klienci byli zadowoleni z moich przygotowanych z miłością Kraboburgerów. Tylko z wujkiem było coś nie w porządku, ciągle siedział w tym swoim biurze i liczył pieniądze. Wakacje dobiegały końca, a ja pochłonięty pracą zapomniałem, że nie robię tego za darmo! W końcu poszedłem do "kajuty" wujka, jak zwykł on mówić na swój mały pokoik.

- Panie Krabie! Jak zdążył pan zauważyć, wyróżniam się spośród pracowników. W przeciwieństwie do pana Skalmara pracuję po godzinach. Wujaszku, przewidujesz dla mnie jakieś sowite wynagrodzenie?

- Dwieście pięćdziesiąt trzy, dwieście pięćdziesiąt cztery... - powtarzał mrukliwym głosem, wlepiając swe ślepia w liczone pliki banknotów i stosy monet.

-Wujku! Co z pieniędzmi? - Powiedziałem dosadniejszym tonem. - Dostanę jakąś premię?

Kiedy usłyszał tylko słowo "premię" ślina podeszła mu pod gardło i zrobił szerokie oczy.

- Premie? Ty chcesz abym zbankrutował? Pieniądze o których mówisz są najważniejsze! Nie jestem w stanie wydawać ci żadnych pieniędzy skoro nie stać mnie na utrzymanie rodziny. - Powiedział Wujek.

Wujek nie miał rodziny. Posiadał tylko nas a nigdy pieniężnie nas nie wspierał. Zrozumiałem wtedy dlaczego był tak podejrzliwie ucieszony kiedy zabierał mnie do pracy. Nie powiedział, że zarobię. Wspominał tylko o pracy, za jaką ludzie pracują, aby dostać wynagrodzenie. Zrozumiałem, że Wujek jest sknerą i to on jest mądrzejszy, ponieważ był w stanie zatrudnić dobrego pracownika, i to za darmo! Zapewne gdybym wcześniej uprzedził się o wynagrodzenie, dostał był jakąś tam wypłatę.
              Wakacje minęły szybko, a ja nauczyłem się, że praca to nie tylko spoufalenia i monety za wykonane zadania. To również odpowiedzialność, ufność i honor, który trzeba dumnie reprezentować.

Do zobaczenia wkrótce!
Kacper Kanciasto-porty!